czwartek, 7 stycznia 2010

Po znacznej przerwie w postach - Canberra.





















Szczegółowe informacje o stolicy Australii na stronach:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Canberra

http://przewodnik.onet.pl/1092,1823,1083948,,,,Canberra,artkul.html

Ja mogę jedynie potwierdzić to co zostało już wcześniej napisane, mianowicie:

Pierwsze wrażenie sprawia klimat i temperatura powietrza. Jest ona średnio znacznie niższa niż w przypadku Sydney. Klimaty podobne do naszej pogody w Polsce na jesień, tylko kolory żywsze i znacznie więcej słońca. Dzieje się tak, ponieważ miasto położone jest w Alpach Australijskich na wysokości 550-700 m n.p.m. Także bez ciepłego ubrania nie powalczymy :D

Drugie wrażenia sprawia oczywiście zieleń i przestrzeń. Gdy przebywa się w stolicy Australii można zapomnieć o wszędobylskim ścisku na ulicach, jaki panuje w Sydney. Tu dominuje masa zieleni w postaci przeróżnych drzew, krzewów, rośli. A wszystko to oczywiście w towarzystwie domów, budynków rządowych czy też urzędów bez jakiegokolwiek ścisku i starannie poukładane. To trzeba zobaczyć na własne oczy.

Atrakcje turystyczne są i owszem, do najgłówniejszych należy stary i nowy budynek parlamentu, fontanna wybijająca strumień wody na ponad sto metrów w górę na jeziorze Burleya Griffina oraz wiele galerii + muzea.

Na koniec muszę wspomnieć, że Canberra to jedyne duże miasto w Australii, w którym można spotkać kangury na wolności. Są taką małą zmorą dla kierowców, ponieważ często dochodzi do kolizji, kiedy to kangur nagle wybiega przed maskę samochodu. Osobiście nie widziałem takiej sytuacji, ale już martwy kangur leżący przy drodze nie jest mi obcy.






piątek, 9 października 2009

Office work stations.


I stało się.

Ja + mój kolega jedziemy na kontrakt do Camberry, stolicy Australii.

Praca ma być podobno w ultra pilnie strzeżonym budynku policji lub rządowym ( nie znamy jeszcze dokładnych detali) i polegać będzie na składaniu + montażu stanowisk biurowych (office work stations - zdjęcie obok )
Samo zajęcie podobno banalnie proste, ale jak wiadomo nie ma przebacz i zasuwać przy tym trzeba będzie.
Ale jak to ludziska mawiają coś za coś, ciężka praca za nie najgorszą kasę, choć i tak małą jak na zarobki prawdziwych Ozzi. No ale nie ma oczywiście co wybrzydzać ; >
Najlepsze jest to, ze pracodawca zapewnia na czas kontraktu opłacone mieszkanie, więc koszty całej imprezy nie będą duże :D
Jak do tej pory jedynie koszty jakie ponieśliśmy to kupno własnego kasku ochronnego na głowę, kamizelki odblaskowej + spacjalnych ochronnych butów :D
Bez tego ani rusz, jest to standardowowo wymagane wyposażenie każdego pracownika budowlanego i nie tylko.
Tak wogóle tu w Australii mają takiego mini hopla na punkcie bezpieczeństwa, poniewaz wszyscy i praktycznie wszysko jest poubezpieczane na rozne możliwe sposoby to można spotkać pracownika , który nawet zwykłe sprzątanie wykonuje w kasku ochronnym :D
Kończąc, prawdopodobnie będzie przerwa w publikacji postów, na jak długo sami jeszcze nie wiemy. Jak tylko bedzie to mozliwe, bedziemy pisać.

czwartek, 8 października 2009

O samochodach w Australii.

Ponieważ Australia to bardzo bogaty kraj, nie brakuje tu oczywiście ładnych i bardzo drogich samochodów.

Na ulicach najczęściej można spotkać samochody wyprodukowane w Australii.
Również japońskie marki, jak chyba wszędzie na świecie mają bardzo mocną pozycję.

Obecnie mają tu swoje fabryki tacy giganci jak General Motors (Holden - przykładowe zdjęcie modelu Commodore obok), Toyota, Ford i Mitsubishi.

Natomiast swoje sklepy, również w Sydney (które zresztą codziennie mijamy po drodze do domu) mają tacy potentaci jak Ferrari, Maserati, Bentley, Lamborghini czy Porsche.

Porównując, mniej można spotkać samochodów z Ameryki i z Europy. Widoczne są Mercedesy, trochę Audi, BMW, ale już zupełnie niewidoczna jest marka Volkswagena.

Auta francuskie występują w śladowej ilości i nie są uważane za prestiżowe.

Należy wspomnieć, że wiele jeżdżących po mieście samochodów to 4WD, cieszące się w Australii niezmienną popularnością.

Jeżeli chodzi o ceny benzyny, to jest ona zdecydowanie tańsza niż u nas i obecnie za 1 litr trzeba zapłacić plus - minus 1 dolara i 20 centów.

Wracając do samochodów, są one w Australii niezbędne jako środek komunikacji , praktycznie każda rodzina ma swój samochód, a już na pewno każda, która mieszka na przedmieściach Sydney i co większego miasta.

ps. Jeżeli chodzi o Volvo to samochodów tej marki nie ma praktycznie wcale, sporadycznie można spotkać co starsze modele np. 850, 450. A nowych Volvo nie ma wogóle. Przynajmniej jak do tej pory nie zaobserwowaliśmy.

Podobnie jest zresztą z Saabami, przez ten czas kiedy jesteśmy w Sydney, widzieliśmy tylko jednego niebieskiego Saaba model 900.

piątek, 2 października 2009

TFN i ABN - a co to takiego?

TFN - Tax File Number, jest to oczywiście nic innego jak australijski numer podatkowy na podobieństwo naszego NIP.

Każdy kto ma pozwolenie na pracę w Australii, wcześniej czy później musi go wyrobić.
Otrzymuje się go przeważnie w ciągu kilku dni po zalogowaniu się i wypełnieniu aplikacji na stronie australijskiego urzędu podatkowego.

Kwota wolna od podatku to 6 tyś dol australijskich rocznie, bardzo mała zważywszy na to, że w jednym miesiącu pracując w przeciętnej pracy np. jako kelner i dostając marne jak na zarobki prawdziwych Australijczyków 15 dol za godz, można zarobić + - 3 tyś dol au miesięcznie.
Nie najgorzej prawda?

ABN - Australian Business Number - jest to numer który pozwala rozliczać się z podatku jako przedsiębiorca.

Bardzo miłą niespodzianką jest to, że w porównaniu do założenia działalności gospodarczej w naszym pięknym kraju, tu w Australii wystarczy jedna max 10 -15 minutowa wizyta na rządowej stronie internetowej i klasyczne wypełnienie formularza :D

Super dużym plusem jest to, że numer ABN dostaje się od razu po wypełnieniu aplikacji w postaci wydruku z ekranu, nie trzeba na nic czekać, żadnej wizyty w urzędzie, tylko od razu można zacząć działać jako przedsiębiorca.

A dlaczego o tym wszystkim piszemy? Pewnie dlatego, że jesteśmy bardzo mile zaskoczeni jak załatwia się różnego rodzaju sprawy w normalnym cywilizowanym państwie, tzn gładko, szybko i przyjemnie... :D

czwartek, 1 października 2009

Pozdrowienia dla wszystkich marznących w Polsce :D

A my tu dziś w Sydney, czyli w czwartek dnia 1 października 2009 mamy przyjemne ciepło.

Temperatura miło skoczyła na +33 stopnie C w ciągu dnia :D

Także jak się idzie ulicami miasta, nie dość że trzeba się chować przed prażącym niemiłosiernie słońcem, to jeszcze na dodatek ciepły wiatr owiewa nasze tyłki ; >

Czuć i widać że wiosna rozkręca się powoli na dobre :D

I właśnie z tej okazji chcemy pozdrowić wszystkich naszych znajomych, przyjaciół, naszą rodzinę, tych którzy czytają tego bloga, a także tych którzy teraz marzną w naszym zimnym aczkolwiek kochanym kraju :D

Trzymajcie się wszyscy ciepło.

środa, 30 września 2009

Parę słów o publicznych toaletach w Sydney :D


Publiczne toalety.

Niby nic o temacie ciekawego nie można napisać, a jednak.

Oczywiście w Sydney jak w każdym innym mieście-państwie są rożnego rodzaju publiczne toalety, jedne bardziej zadbane i bardzo estetyczne, drugie mniej, czytaj: nie chcielibyście tam wchodzić.

Ja chcę napisać o wrażeniach z toalety, która zapewne jest w niejednym cywilizowanym państwie, toalety jak dla nas kosmicznej, dosłownie i w przenośni :D

Toaleta niby taka jak każda inna, a jednak już na początku, gdy tylko się podejdzie jest różnica :D Żeby otworzyć drzwi należy nacisnąć przycisk obok, wówczas drzwi otwierają się, a raczej przesuwają automatycznie chowając w ścianę. Dla nas, prostych ludzi przyzwyczajonych do polskich Toi Toi - kosmos. Wydaje się, jak by wchodziło się do małej kapsuły rodem z filmów Star-trek :D

Po wejściu do środka drzwi zasuwają się ponownie i jest się szczelnie odizolowanym od świata.
W środku jest oczywiście standardowe wyposażenie, z tą małą różnicą, że jest masa miejsca, relaksacyjna muzyczka przygrywa w tle, tak tak, muzyczka gra że aż miło :D, gra aby szybciej i przyjemniej załatwić sprawę :D + jest miejsce na strzykawki dla narkomanów - pełna kultura.

Najlepszy jednak jak dla mnie patent to papier toaletowy na przycisk :D

Żeby dostać się do papieru należy wdusić przycisk, zaczekać aż automatyczny podajnik wysunie skrawek papieru, a następnie pobrać wystający kawałek i tak w kółko :DDDDD
Innego sposobu nie ma.

Po zakończeniu wszystkich czynności fizjologicznych ponownie, lecz tym razem już od wewnątrz naciska się duży zielony przycisk, drzwi otwierają się i jest się na wolności...... ; >

środa, 23 września 2009

Dust Storm Sydney dn. 23 wrzesień 2009


Burza piaskowa w Sydney :D

To było coś niesamowitego.
Tego nie da się opisać to trzeba zobaczyć na własne oczy.
Budzimy się rano, wyglądamy przez okno a tam świat w kolorze czerwonym.

Klimat i krajobraz rodem z czerwonej planety - Marsa.

Lotnisko w Sydney sparaliżowane, widoczność w momencie największego nasilenia burzy, podobna do tej kiedy u nas jest ostra zamieć śnieżna.

Wszystko lekko pokryte czerwonym pyłem, samochody, domy, ulice, dosłownie wszystko.

Co bardziej przezorni ludzie zakładali maski ochronne na twarz.
Bo faktycznie, pył idąc ulicami wdzierał się do gardła i nieprzyjemnie drażnił.

Generalnie zjawisko meteorologiczne niewyobrażalne, to trzeba po prostu zobaczyć liveee :D